Książki filmy gry
Dawno na łamach serwisu nie gościła żadna recenzja książki. Więc postanowiłem to zmienić, dzieląc się własnymi przemyśleniami na temat ostatnio przeczytanej pozycji pt. „Zmierzch świata żywych. Pierwsze dni”. Ciekawym faktem jest, iż autorka Rhiannon Frater zaczęła rozpowszechniać swoją twórczość za pomocą prywatnego bloga, zyskując dzięki temu potężne grono odbiorców. Pewnego dnia znane wydawnictwo „Tor Books” zaproponowało współpracę, która umożliwiła dalszy rozwój literacki.
Powieść od samego początku rzuca czytelnika w wir akcji. Pierwszą bohaterką, jaką przyjdzie nam poznać, będzie Jenni, kochająca matka stojącą przed drzwiami własnego domu obserwująca drobne paluszki jej trzyletniego dziecka Benjamina próbujące dosięgnąć ją przez podprogową szczelinę. Chce ze wszystkich sił zrozumieć, dlaczego starszy syn Mikey rzucił się na własnego ojca Lloyda, jednak nie może tego uczynić. Potworny szok uniemożliwia racjonalne rozumowanie pomimo narastającego zagrożenia. Nagle do jej uszu dobiega stanowczy kobiecy głos nakazujący ucieczkę ku zaparkowanemu pojazdowi, zachowując resztki świadomości, wypełnia rozkaz. Wybawczyni to niezwykle atrakcyjna blondynka miejscowa prawniczka oraz córka szefa policji podróżująca starym pickupem wraz z psem Jackiem należącym do zmarłego pastora, który poświęcił życie, aby ona mogła przeżyć. Pomna wcześniejszych wydarzeń próbuje za wszelką cenę opuścić zurbanizowany obszar dotknięty tajemniczym wirusem, jednocześnie starając się nie myśleć, co spotkało jej ukochaną dziewczynę Lydię. Jenni przeglądając mapę, nagle przypomniała sobie o Jasonie pasierbie przebywającym na obozie integracyjnym w parku krajobrazowym, po wyjaśnieniu całej sytuacji towarzyszce podróży wspólnie zdecydują sprawdzić ten trop, napotkają również wojskowy konwój kierujący je do miasta Madison. Szukając schronienia, zostają przygarnięte przez Ralpha i Nerit przemiłe małżeństwo prowadzące rodzinny sklep z bronią. Chwila błogiego relaksu nie uwalnia wytrwałych bohaterek od uporczywych rozważań związanych ze stratą bliskich im osób, należy jeszcze rozwiązać problem zagubionego Jasona oraz bezpiecznego azylu. Biorąc pod uwagę nowe realia, to wszystko wydaje się wyjątkowo abstrakcyjne.
Pozycja „Zmierzch świata żywych. Pierwsze dni” prezentuje ciekawy sposób twórczości, umiejący przykuć czytelnika na długie godziny. Omawiany tom nie zawiera, aż tylu makabrycznych scen, jakich mogliśmy doświadczyć, obcując choćby z serią „The Walking Dead”. Oprócz walki o przetrwanie poznamy między innymi szereg nieoczekiwanych zwrotów akcji, konfliktów oraz wątków romansowych. Prezentowana książka jak najbardziej przypadła mi do gustu, warto wspomnieć, że otrzymała także nagrodę „Dead Letter Award” za najlepszą powieść.
Dodaj komentarz